Tegoroczne Mistrzostwa Małopolski w kolarstwie szosowym ze startu wspólnego odbyły się w Polance Wielkiej. W wyścigu odniosłem niespodziewane zwycięstwo, co skłoniło dziennikarza Sportowego Magazynu Krakowskiego Roberta Smyraka – prywatnie mojego szwagra – do przeprowadzenia wywiadu.
Czy to był docelowy wyścig w sezonie?
Absolutnie nie, na wyścig namówił mnie mój kolega Marek z którym trenuję. Nie planowałem startu w Mistrzostwa, bo odbywały się po płaskim terenie, a ja najlepiej czuje się w jeździe po górach.
Jak Marek przekonał Cię do startu?
Mówił żeby potraktować wyścig jako mocny trening. Dużo łatwiej jest o motywację w walce z innymi kolarzami, niż jeżdżąc samemu we wrześniu gdzie większość kolarzy amatorów powoli ma już dość trenowania.
Wyścig rozpoczynał się o 12:30, jak wyglądały ostatnie godziny przed startem?
Na miejscu wyścigu przyjechaliśmy Camperem Veloart Cafe trzy godziny wcześniej. Był czas na wypicie kawy i rozmowy z innymi Mastersami. Wszyscy narzekali na deszczową pogodę. Marudzili, że szczyt formy mają za sobą oraz kto ile przytył po sezonie.
Jak przebiegał wyścig?
Od startu zdecydowałem się na ataki, aby w małej grupce spróbować ucieczki. Kilka moich prób zostało skasowanych przez peleton. W połowie pierwszego okrążenia od peletonu oderwał się Marcin Korzeniowski. To jeden z faworytów i wiedziałem, że jesli uda mi się do niego przeskoczyć razem będziemy w stanie dojechac do mety. Wspólnie z juniorem Kacprem Piechaczkiem udało mi się dołączyć do Marcina i w trójkę pracując mocno na zmianach uzyskalismy przewage ponad 30 sekund.
Pod koniec drugiej rundy peleton wziął się do roboty i dogonił nas na około 10 sekund. Wtedy krzyknelismy, że „jedziemy w trupa”, bo tylko jadąc na maksimimum swoich możliwość jest szansa dojechać do mety. Gdy do końca pozostało 1,5 km na ostrym zakręcie wywrócił się Kacper, a jadący za nim Marcin wpadł na niego i zostałem sam na czele stawki. Sytuacja jak Rafała Majki w RIO… Na szczęście wspólnie wypracowana przewaga na ostatnich kilometrach pozwoliła mi bezpiecznie dojechac do mety.
Czy to był Twój największy sukces w tym sezonie?
Nie do końca. Ważniejsze dla mnie było trzecie miejsce na Górskich Mistrzostwach Polski Masters w Szaflarach, ale przekroczenie mety jako pierwszy jest zawsze wyjątkowym przezyciem. Tym bardziej, że to moje jedyne zwyciętstwo w tym sezonie.
Od lewej: Piotr Tomana, Maciej Habrat, Rafał Sekta, Jarosław Hałas, Marcin Poręba
Super wywiad. Zresztą wszystko jest super co robi Maciej Habrat!
Brawo. Ręce same składają się do oklasków. Takie chwile są nagrodą za ciężką pracę i motywacją na przyszłość. Powodzenia.