Trasa wiodła: Krosno, Haczów, Besko, Zarszyn, Bażanówka, Strachocina, Brzozów, Malinówka, Kombornia, (dział wód) Węglówka, Korczyna, Krościenko Wyżne, Krosno.
Widząc rano, że jest piękna pogoda, suchy asfalt, brak wiatru, słońce świeci a mróz tylko -4 st. C. Podzwoniłem do kolegów z KTC Krosno w nadziei, że zorganizuję grupkę. Jednakże nie udało się. Pojechałem pod Halę Sportową na stały punkt startowy. Nie było nikogo, więc z żalem i pewnym podłamaniem wyruszyłem bez celu.
Zacząłem jechać w kierunku Krościenka i tak z niczego wyszła taka trasa jak wyżej. Którą to pokonałem ze średnią prędkością 27,600 km/h. Niesamowite doznania w czasie tego treningu. Nie dość że byłem odpowiednio ubrany tzn. nic za dużo, ani za mało. Gorąco dopiero zrobiło mi się pod górę w Strachocinie a potem jadąc z Malinówki do Komborni i wyżej.
Fajne było spotkanie z Panią z Sanoka która jechała na kolarce. Nie wiem ile miała lat, bo nie wypadało się pytać, jednak na pewno jest bliżej 70-tki niż 60-tki. Trzeba było dobrze starać się, by nie odpaść z koła. Potem w Komborni spotkałem sympatycznego pieska który nadawał tempo pod górę z którym to tempem, nie mogłem sobie poradzić i „poczekiwał” na mnie. Na górze pogłaskałem go po główce i rozstaliśmy się.
Niesamowite uczucie, po powrocie do domu. Po porostu radocha, że nie zmarnowałem niedzieli. Pięknej niedzieli.
S.W.